Iran

Chwila samotności w Iranie – czy to jest możliwe? Zapiski z Jazd

Nie ma chyba takiego miejsca na świecie, które wspominalibyśmy z tak wielką nostalgią jak Iran. W  miarę upływu czasu (a będą to już ponad 2 lata odkąd byliśmy tam ostatnio) czujemy jeszcze większy sentyment do tego kraju. Może dlatego Ania obsesyjnie czyta wszystkie książki o Iranie, słucha irańskiej muzyki i z wielką przyjemnością pochłania coraz to nowe wpisy blogerów, którzy właśnie wrócili z podróży. Cieszy nas jedno! Jak wynika z tych podróżniczych relacji w Iranie, póki co niewiele się zmienia. A jak się już zmienia to na lepsze! (np. ułatwienia w zdobywaniu wizy). Ludzie pozostali cudowni, zabytki stoją gdzie stały i podróż po kraju nie nadwyręża portfela. Ciekawi nas tylko jak długo jeszcze taka sielanka potrwa? Wraz z otwarciem się Iranu na turystów otwierają się też hotele, restauracje i inne pokusy wielkiego świata. Oby tylko przemysł turystyczny nie odcisnął tu brzydkiego piętna, a pieniądze nie zawładnęły pięknymi sercami Irańczyków!

I te uliczki….
Dzieciaki 🙂

Gdy tęsknota za wyjazdami nam doskwiera (czyli dosyć często) oglądamy nasze zdjęcia z podróży. Dziś padło właśnie na Iran, a konkretnie na miasto Jazd, o którym Wam jeszcze nie pisaliśmy (jak to się stało?). W podróży byliśmy zbyt pochłonięci wszystkim dookoła (o czym jeszcze przeczytacie), teraz nadrabiamy zaległości.

Uff jak gorąco!

Co takiego jest w Jazd, że jest ono takim wyjątkowym miastem? Schowane wśród pustynnych krajobrazów,  gdzie zawsze jest piekielnie gorąco (rekord ciepła na świecie padł właśnie w Iranie, w roku 2005 na pustyni Lut zanotowano uwaga 70,7 stopni ciepła!), deszcz tu prawie nie pada, a na dodatek daleko od wszystkiego. Nie brzmi na fascynujące miejsce prawda? A jednak! Takie niepozorne miasto liczy aż pół miliona mieszkańców, a jego wiek szacuje się na około 3000 lat, choć znajdziemy też zapisy mówiące o 7000 lat. Jest też to jedno z najstarszych miast na świecie. Historię miasta możemy poczuć przechadzając się wąskimi uliczkami w jego najstarszej części. Warto się tu zgubić i porzucić plan zwiedzania, bo to właśnie najdalsze zakamarki są w Jazd najciekawsze!  Miejscowi sami nas zapraszali na dachy domów (wejść trzeba obowiązkowo!) i pokazywali gdzie warto się udać by nie przegapić ciekawych miejsc. Po uliczkach Jazd błądziliśmy 3 dni! Tak nam się podobało 🙂 Co ciekawe,  za każdym razem trafialiśmy w nowe miejsca, chociaż wydawało nam się, że już wszystko obeszliśmy.  Spacer po starym Jazd jest miłą odmianą od panującego upału. W zacienionych uliczkach w końcu można odetchnąć.

Zakamarki i uliczki…

Pomimo, iż Jazd jest dosyć turystycznym miastem naprawdę rzadko spotykaliśmy kogoś na ulicach. Może zawdzięczaliśmy to panującemu wówczas świętu Aszura? 

Święto Aszura (zwane też krwawym świętem) to  święto wszystkich Szyitów. Obchodzone jest 10 dnia miesiąca Muharram (pierwszy miesiąc kalendarza muzułmańskiego), na pamiątkę męczeńskiej śmierci Husajna Alego. Był on wnukiem Mahometa, który to poległ w bitwie pod Karbalą i który zdaniem szyitów powinien zostać prawowitym kalifem. Każdego roku  ku pamięci śmierć Husajna Alego odbywają się liczne procesje, samobiczowania oraz modlitwy, które momentami przechodzą w niebywały lament i płacze.

Mieliśmy to szczęście, że gdzie jak gdzie ale w całym Iranie to właśnie Jazd słynie z najszczerszych = najgłośniejszych modlitw i opłakiwań zmarłego Husajna Alego. Fakt, zawodzenie było okrutne, tym bardziej w nocy przez trzeszczące głośniki umieszczone tuż obok naszego hostelu oraz z pobliskiego meczetu Jāmeh. Yazd udekorowane było setkami flag z pozdrowieniami dla Husajna Alego (napis Ja Hossejn يا حسين‎‎). Podczas naszego pobytu w Iranie, Aszura wypadała 14 listopada 2013 roku. Po tych trzech dniach spędzonych w hałasie pojękiwań i płaczu mieliśmy już trochę dosyć i marzyliśmy o ciszy. Jednak nie było tez na co narzekać – święto Aszura jest ciekawe i widowiskowe. Towarzyszą mu biczowania (najczęściej bezkrwawe, mające znaczenie symboliczne), pochody (na których rozdawane jest jedzenie i picie) oraz procesje podczas których mieszkańcy tłumnie wychodzą na ulice. Kobiety ubrane są w czadory (nakładają je nawet te kobiety, które na co dzień w nim nie chodzą), mężczyźni ubierają natomiast czarne koszule. W meczetach i poza nimi słychać religijną pieść (nohe), w rytm której Panowie uderzają się ręką w pierś. Nie zapomnę jakie zrobiło to mnie wrażenie, gdy zobaczyłam w TV przekaz na żywo z całego Iranu z obchodów święta. Wyglądało to jakby Panowie uczestniczący w modlitwie ćwiczyli synchronizację bicia się w pierś od miesięcy.  Tak, było to niesamowite i zupełnie nowe doświadczenie. By nie brzmiało tak wszystko dumnie i pompatycznie to spotkaliśmy się z młodymi ludźmi, którzy w prześmiewczy sposób naśladowali wielkie żale i smutki jakie panują podczas Aszury.

Flagi z napisami Ja Hossejn يا حسين‎‎
Kuchnia w której podczas Aszury przygotowywane są posiłki dla wiernych

Na nasze nieszczęście kulminacja święta wypadała podczas naszego pobytu w Sziraz. Przez kilka dni wszystko było zamknięte, muzea też iiiii Persepolis też! Byliśmy załamani! Raz bo nie mogliśmy zostać już dłużej w Iranie (kończyła nam się wiza) a dwa, że przebookowanie biletów lotniczych jakie mieliśmy już do Nepalu było masakaratycznie drogie. Nie zobaczyliśmy Persepolis! Ta więc mamy jeszcze niezałatwioną sprawę w Iranie – więc pewnie jeszcze tu wrócimy.

Ale wracając do Jazd.

Czego zobaczyć nie zdążyliśmy…

Nie znam osoby, która była w Jazd i której by się tu nie podobało. Miasto jest inne niż wszystkie, nie tylko pod względem architektury ale i jego atmosfery…Miałam wrażenie, że mieszkańcy Jazd są jacyś inni, niż Irańczycy, których do tej pory poznaliśmy. Bardziej otwarci (tak jeszcze bardziej) i tacy dumni. Kobiety, które do tej pory chowały się za chustami uśmiechały się do nas i same zaczynały rozmowę. Czuliśmy się w tu naprawdę dobrze! Chleliśmy zostać trochę dłużej niż planowaliśmy ale jak to w Iranie napotkani ludzie lekko pokrzyżowali nam plany :). Co udało nam się zobaczyć to:

Meczet Masjid-e-Jameh – charakterystyczny meczet z dwoma minaretami (podobno najwyższymi w całym Iranie) pięknie wygląda w dzień jak i w nocy. Ale może nie jesteśmy obiektywni w tym temacie bo podobały nam się wszystkie meczety w Iranie. Nie wiedzieć czemu wprost zwariowaliśmy na ich punkcie. Mozaiki kolorowe płytki, szkiełka i kopuły. W dodatku przestrzenie, miękkie dywany i jakiś taki luz w środku. Chyba zajrzeliśmy do każdego meczetu do jakiego mogliśmy bez przeszkód wejść 🙂

Meczet Masjid-e-Jameh
plac przy meczecie Masjid-e-Jameh
Meczet Masjid-e-Jameh nocą

Meczet Amir  Czakmagh – mieści się w centralnej części starego miasta. Meczet pochodzi z XV wieku, rozpoznacie go na pewno bo przez swoje arkadowe wnęki jest bardzo charakterystyczny. Przy meczecie zobaczycie także kilkupiętrową konstrukcję (patrz zdjęcie), która wynoszona jest przez wiernych podczas trwania święta Aszura. Ma ona symbolizować nosze pogrzebowe, na których ciało Husajna Alego miało być niesione po bitwie pod Karbalą. Podczas Aszury konstrukcja noszona jest ulicami miast przez kilku a nawet kilkunastu mężczyzn – wszystko zależy od jego wagi i wielkości, a wiadomo im większy tym lepszy 🙂

Meczet Amir Czakmagh
Konstrukcja przygotowana ku czci Husajna Alego

No i uliczki, zakamarki, bazar, a przede wszystkim dachy! Zwłaszcza na bazarze warto popytać o możliwość wejścia na jeden z nich. Widok jest świetny. W starej części miasta trzeba zajrzeć do domu kupieckiego Lariha. Ciekawe wnętrza, ale to co nas tam spotkało jest jeszcze ciekawsze :).

Widok na miasto z dachu bazaru

——-

Czasami warto spojrzeć też pod nogi
Łapacz wiatru (bâdgir), taki starożytny system do klimatyzacji domów. Jest to nic innego jak wieża z szeregiem szczelin u góry, która to zasysa powietrze i rozpędza je tak by się schłodziło.

————————-

W Iranie nigdy nie jesteś sam, albo inaczej Irańczycy nie dadzą poczuć Ci się  samotnym 🙂 Po prawie 3 tygodniach tułaczki spędziliśmy tylko 1 noc w hotelu, a tak couchsurfing i noclegi u poznanych po drodze ludzi…wszystko było tak intensywne, że zapragnęliśmy mieć chwilę dla siebie. Nasza samotność nie potrwała jednak długo. Już 3 dnia naszego pobytu w Jazd poznaliśmy świetnych ludzi! Kurdyjscy studenci tak jak my zwiedzali Iran, było ich dwudziestu i do swojej dyspozycji mieli wynajęty autobus. Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy wsiadliśmy do ich wesołego busika ze spakowanymi plecakami (rekord pakowania został pobity, zajęło nam to chyba 3 minuty :D). Co się działo później przeczytajcie i zobaczcie tutaj – klik

Teraz coś co każdy lubi czyli informacje praktyczne

Dojazd do Jazd z Isfahanu – najlepiej i najtaniej autobusem, jedzie się około 4 godzin, cena biletu około 10 zł.

Nocleg w Jazd – generalnie hotele w Iranie do tanich nie należą ale jak się dobrze poszuka to i coś tańszego można znaleźć. Zatrzymaliśmy się w Silk Road Hotel. Cena za 3 noce i pokój z łazienką i śniadaniem zapłaciliśmy 110 zł. Internet prawie  nie działał ale to akurat dla nas nie było ważne.

Dojazd z Jazd do Sziraz – na autobus szans nie było, ale jak już pisaliśmy trafiliśmy na święto więc sporo ludzi podróżowało. Pojechaliśmy więc stopem :). Było śmiesznie bo większość Irańczyków nie pojmuje idei autostopu i wieźli nas na dworce lub dawali pieniądze na bilet :). Warto mieć ze sobą mapę w farsi by pokazać gdzie chcecie dojechać. My trafialiśmy na samych cudownych ludzi. Gdy nasza podróż autem się kończyła stali z nami na poboczu łapiąc kolejnego stopa! Żeby tego było mało, przeprowadzali rozmowę z potencjalnym kierowcą po czym pozwalali nam (bądź nie) wsiąść do tego samochodu 😀 Tak się o nas bali, że hej!

Z centrum Sziraz na lotnisko najszybciej dojedziecie taksówką, za około 10 zł (30 minut jazdy).

W Sziraz polecamy hostel Anvari. Czysto, ładnie, pokój z łazienką, śniadaniem i wi-fi za 45 zł.

Restauracje w Iranie zawsze miały jakieś “oczko wodne” i kanarki w klatkach
Dla osób nie jedzących mięsa – Iranie może być trudno…ale się da! Pyszny bakłażan nadziewany warzywami i takie jakby gołąbki z liści winogron – pyyyycha!

 

Kiedyś i tak trzeba będzie wrócić do Jazd! Chociażby zobaczyć wieżę milczenia czy świątynię ognia. Tym czasem zapraszamy Was do zapoznania się z innymi blogerami, którzy także byli w Jazd i udało im się zobaczyć więcej niż nam i jeszcze pięknie o nim piszą 🙂

https://wesolowski.co/2015/04/24/miasto-jazd-iran/

http://kolemsietoczy.pl/jazd-stare-miasto-zwiedzanie-zabytki-ciekawe-miejsca/

http://www.byledalej.com/jazd/

http://wkrainietajfunow.pl/2016/06/15/jazd-iran/

 A na koniec jeszcze kilka zdjęć z Jazd.

 

Złap Trop

Cześć! Trafiłeś na blog Ani i Rafała - jeżeli interesujesz się podróżami, szukasz pomysłów na ciekawy wyjazd, a podczas podróży nie chcesz wydać wszystkich pieniędzy to trafiłeś pod dobry adres. Na blogu dzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami z podróży nie tylko po Polsce i Europie ale także po Azji, Australii i Nowej Zelandii. Masz pytania? Chcesz wiedzieć jak to jest rzucić "wszystko" i wyjechać w podróż dookoła świata? Zajrzyj do zakładki "O Nas" i wahaj się napisać!

View Comments

Recent Posts

Pod słońcem i figą Toskanii

Mieszkaliśmy przez miesiąc w Toskanii. Brzmi jak sen? A żyliśmy jak w bajce! Serio, nie…

11 miesięcy ago

Oman – Wahiba Sands – w sercu pustyni

Jeszcze będąc w Polsce i planując naszą trasę podróży po Omanie, wiedziałam, że pustynia to…

3 lata ago

Rodzinny wypad do Sopotu – nasze polecane miejsca

Ten wpis miał powstać już dawno - bo w czasie twardego lockdownu… Przyszła pandemia gdy…

3 lata ago

Oman – Jabal Shams – Wielki Kanion na Bliskim Wschodzie

Jabal Shams nazywany jest Wielkim Kanionem Bliskiego Wschodu. A ponieważ Wielkiego Kanionu nie widzieliśmy to…

3 lata ago

Oman – w drodzę do Jabal Shams zwiedzamy fort Bahla i Misfat al Abriyeen

Po przepięknym dniu spędzonym w Nizwie czas ruszać dalej w kierunku Kanionu Jabal Shams. Ale…

3 lata ago

Oman – magiczna Nizwa oraz zielony Jabal Akhdar

W lutym 2020 jeszcze nie widzieliśmy, że ten wyjazd będzie naszym ostatnim wyjazdem zagranicznym na…

3 lata ago