Spokój i cisza na Ibizie? Brzmi jak oksymoron? Otóż nie! Wystarczy przyjechać przed (kwiecień/maj) lub po sezonie turystycznym (październik/listopad) lub też oddalić się kilka kilometrów od miast w kierunku cudownych, wiejskich krajobrazów. Piaszczyste plaże, urokliwe zatoczki (także plaże dla naturystów), cisza i pełen relaks! Tak właśnie wyglądała nasza pierwsza podróż po Ibizie (piszę pierwsza, bo na pewno jeszcze tam wrócimy). Podczas gdy w Polsce jeszcze w marcu hulał śnieg i deszcz, my mogliśmy wypoczywać nad dzbanem sangrii oraz w pełnym słońcu kąpać się w morzu. To wszystko za nieduże pieniądze, kilka godzin lotu i koczowania na lotnisku – ale było warto!!
Gdzie zatem warto się udać, by zażyć błogiego relaksu? Oto kilka propozycji wybranych przez nas:
- Plaża w CallaMastella – mała ale za to chyba najbardziej urokliwa. Do przejrzystej i krystalicznej wody najlepiej wskakuje się ze skał, co najważniejsze wokoło nie ma tłumów, gdyż dojście do zatoki jest utrudnione no i nie za bardzo jak rozstawić leżaków. Plaża położona jest kilkanaście kilometrów za Santa Euralią.
- Santa Euralia des Riu – trzecie do wielkości miasto Ibizy, jednak turystów w nim brak. Warto tu wdrapać się na wzgórze, na którym stoi biały kościół, a widoki na zatokę i miasto są naprawdę cudowne.
- W samej Ibizie warto zobaczyć przede wszystkim zamek oraz przejść się jego murami, z których przy dobrej widoczności można wypatrzeć znajdującą się niedaleko Formenterę (wyspa, do której można dotrzeć promem, który wypływa z portu w Ibizie). Obowiązkowo wybrać się należy do dzielnicy SaPenya, gdzie zamieszkują rybacy. Najlepiej udać się tam pod wieczór, kiedy latarnie oświetlają wąskie uliczki i białe budynki. Wielu turystów unika spacerów po tej części miasta, gdyż nie leży on przy głównym deptaku, i nie ma tam klubów i dyskotek :). Tam właśnie najlepiej zaobserwować miejscowe życie i zwyczaje, których nie doświadczymy w innym miejscu miasta.
Dla wielbicieli muzeów też się coś znajdzie. W mieście znajduje się muzeum archeologiczne oraz muzeum sztuki nowoczesnej. Niestety z braku czasu i z powodu innych ciekawszych rzeczy do zwiedzania i robienia, nie odwiedziliśmy ww. miejsc, więc też nie wiemy czy są one warte zobaczenia.
By wczuć się w tempo miasta i jego mieszkańców najlepiej jest ich obserwować i robić to co oni. Tym sposobem codziennie rano chodziliśmy do miejscowej kawiarni na kawę i rogaliki, siedzieliśmy tam długo w porannym słońcu delektując się zapachem świeżo mielonej kawy, obserwując toczące się życie. Koło południa obowiązkowo sjesta, najlepiej przy piwku i pogawędkach w jednym z wielu barach tapas. Wieczór to tradycyjnie, spotkanie w knajpie i ucztowanie, do późnych godzin nocnych. Życie na Ibizie jak widać niewiele różni się swoim tempem od pozostałych południowych miast i miejsc. Najbardziej przypadł nam do gustu klub Teatro Pereira (położony w samym centrum Ibizy, www.teatropereyra.com) w którym praktycznie codziennie (nawet poza sezonem) można posłuchać i pobawić się przy muzyce na żywo.
Zwiedzaliśmy wyspę podczas Semana Santa (Wielkiego Tygodnia), który na Ibizie jak i w Hiszpanii jest bardzo uroczyście obchodzony. Wieczorem odbywają się procesje, które odtwarzają sceny z Drogi Krzyżowej. Podczas procesji mieszkańcy wynoszą na ulicę obraz bądź figurę Madonny i niosąc ją na platformie – ołtarzu przemierzają całe miasto. Procesji towarzyszą bębny. W rytm jaki wybijają procesja porusza się bardzo powolnym tempem, by co jakiś czas przystanąć w zupełnej ciszy i ruszyć dalej. Widok całego wydarzenia zrobił na nas niezwykłe wrażenie, gdyż na ogół głośni i ekspresyjni Hiszpanie w jednej chwili zmienili się z skupionych i cichych osobników. Naszą uwagę skupił zwłaszcza strój osób uczestniczących w procesji. Ostro zakończone kaptury oraz tuniki w różnych kolorach charakteryzują członków poszczególnych bractw. Zwyczaj ten wziął swój początek jeszcze w średniowieczu, kiedy to właśnie zaczęły powstawać pierwsze bractwa Pokutników Chrystusa. Z tego co udało mi się wyczytywać (niestety już po powrocie) pokutnicy zakrywają swoją twarz oraz nie ujawniają intencji, w jakiej odprawiają pokutę. Wydarzenie to było bardzo ciekawym doświadczeniem patrząc na to, że byliśmy na Ibizie (chyba najbardziej hedonistycznej wyspie) otoczeni przez głęboko wierzących i cichych Hiszpanów! Takie rzeczy tylko na Ibizie 🙂
Z miejsc wartych zobaczenia (szczególnie dla miłośników muzyki lounge i chilloutu) jest Sant Antoni de Portmany. Autobusem z Ibizy można dostać się w 20 minut. O ile w samym mieście nie ma za bardzo co zwiedzać (Jaskinia Cala des Vi, czy podziemna kaplica Capilla de Santa Agnes) to na pewno warto udać się nad morze by w dźwiękach płynących z legendarnego Cafe del Mar podziwiać zachód słońca. Podobno zachody słońca są na tyle urokliwe, że po całym jego procesie ludzie zgromadzeni zaczynają klaskać jak po przedstawieniu teatralnym. Nam się to nie zdarzyło, może z tego względu, że byliśmy jednymi ludźmi oglądającymi zachód słońca tego dnia 🙂
Wyspa kolorowa
No dobrze, ale Ibiza to Ibiza! Co by się o niej nie pisało i nie mówiło i tak będzie stanowić mekkę imprezowiczów z całego świata. Wyspa, dzięki sławnym klubom muzycznym, takim jak Pacha, Space,Privilige (największa dyskoteka na świecie) czy Amnesia kojarzona jest głównie z muzyką elektroniczną. Imprezy prowadzą najlepsi DJ a wstęp na imprezę jest nieraz droższy niż na najlepszy koncert (ceny około 50 euro). Z informacji jakie udało nam się uzyskać, bilety na imprezy często sprzedawane są promocyjnej na plaży przez hostessy sprzedające drinki i pewnie coś jeszcze do tego :). Ibiza znana jest także z oryginalnych rozrywek (w tym bogatej oferty dla homoseksualistów). Do najbardziej popularnych ostatnimi czasy, i moim zdaniem najbardziej durnych rozrywek, należy tzw. balconing, czyli skakanie z balkonu do hotelowego basenu. Co roku w takich akcjach ginie kilka osób a większość amatorów mocnych wrażeń zostaje rannych. Głupota ludzka nie zna granic, ale co się dziwić jak w czasie sezonu na Ibizie sprzedaje się ok. 40 tys. tabletek ecstasy dziennie!W wielu hotelach za „uprawienie” balconingu płaci się słone kary (ok. 300 euro) ale jak widać po corocznych statystykach kary te nie są odstraszające.
Podsumowując, na Ibizę każdy musi się wybrać chociaż raz w życiu. Połączenie chill-outu i ekstremalnej rozrywki nigdzie nie jest tak nadzwyczajne, jak tutaj. No i koniecznie pojedźcie samemu, na własną rękę. Wbicie się w sztywne ramy wycieczek biur podróży nie sprawdzi się na tej tętniącej życiem wyspie. Dajcie się ponieść! 🙂
1 comment
Ania, Rafał, trafiłam tu szukając informacji nt. Ibizy, dzięki za wszelkie szczegóły, z pewnością się przydadzą. Jedziemy co prawda z dziećmi, ale mimo wszystko wierzę, ze damy radę 😉