Dopiero co napisaliśmy wpis o tym, jakich wspaniałych ludzi spotkaliśmy w Iranie, a dzień później natrafiliśmy na szczyt gościnności, jakiej byśmy się w życiu nie spodziewali!
W Kashan podczas zwiedzania poznaliśmy grupę kurdyjskich studentów, z którymi kontynuowaliśmy podróż wesołym bibo busem – całą drogę tańczyliśmy. Innej opcji nie było, Kurdowie nie znają czegoś takiego jak odmowa. A zwłaszcza nie można odmawiać gdy oferują jedzenie, nocleg i sziszę!

Okazało się, że nasi nowi współtowarzysze podróży zmierzają na pustynię Maranjab by spędzić tam noc w karawansaeraj (miejscu gdzie kiedyś zajeżdżały karawany) oglądając gwiazdy (mieli nawet profesjonalny teleskop!) , tańcząc i jedząc całą noc. Nigdy nie widzieliśmy i nie czuliśmy tyle pozytywnej energii, po prostu nie potrafili usiedzieć ani chwili na miejscu, podczas podróży cały autobus trząsł się od skaczących w nim ludzi.
Na Ani szczęście (Rafała nieszczęście) do tańca częściej proszony był Rafał, nie Ania :D. Nieśmiały i nie lubiący zbytnio tańców wygibańców Rafał dawał radę, tańczył całą noc – z chłopakami – i to na trzeźwo! Nasi nowo poznani znajomi byli z niego dumni, a Ania stwierdziła, że jednak Rafał odziedziczył coś po talencie rodziców (zawodowych tancerzy).
W końcu po jakimś czasie udało nam się złożyć filmik, na którym widać nasze próby tańca kurdyjskiego 🙂 Zobaczcie sami czy się nam udało (ustawcie sobie na lepszą jakość).
Po nieprzespanej nocy, godzinach tańców, rozmów i śmiechów wybraliśmy się na pustynię. Była to pierwsza nasza wizyta na pustyni i zrobiła na nas nie małe wrażenie!

Po sesji zdjęciowej (oczywiście każdy musiał mieć z nami zdjęcie) nasi studenci zaczęli turlać się z wydm, przepychać, zakopywać po uszy w piachu i robić inne dziwne rzeczy. Patrząc na nich zdaliśmy sobie sprawę jak rzadko potrafimy cieszyć się jak dzieci i doceniać to, co się nam przytrafia. Ich radość, optymizm i szaleństwo udzieliło się i nam :). Cudownie było znowu poczuć się dzieckiem! Bez żadnych zmartwień, kłopotów i problemów. Oto chyba w naszej podróży chodziło! Codziennie odkrywamy same pozytywne zmiany jakie rodzą się wraz z naszą podróżą. A ci ludzie pomogli nam cieszyć się z życia i chwili jeszcze bardziej.


Poza pustynią byliśmy także przy słonym jeziorze, a na koniec odwiedziliśmy Kashan, w którym to przyszło nam się pożegnać z naszą ekipą. Jesteśmy pewni, że spotkamy się z nimi ponownie, gdyż obiecaliśmy im odwiedzimy w Kermanshah, mieście z którego pochodzą, a słowo się rzekło i trzeba go dotrzymać!


3 comments
Świetny wpis:) Czekam na więcej waszych zdjęć i wpisów.
Siemanko Rafik, musiałem ci to jakoś wysłać jak to zobaczyłem:
http://www.youtube.com/watch?v=QXEIx-S73Ec
fajny blog
pozdrawiam i życzę powodzenia 😀
Pozytywna energia wprost wylewa się z tekstu i zdjęć. Wspaniała przygoda!