Dlaczego właśnie Sardynia? Odpowiedź jest dosyć prosta: bo miała być Korsyka, ale nie było tanich lotów 🙂 Poza tym mieliśmy niecały tydzień urlopu. Ehhh…. jak się było studentem to się miało dużo czasu ale kasy mało, a teraz jak uzbiera się trochę grosza to czasu za mało!
W sumie o Sardynii wiedzieliśmy niewiele, a to, o czym udało nam się dowiedzieć i to co zdążyliśmy zobaczyć zamieszczamy poniżej. Jedno co wiemy na pewno, na Sardynię warto wybrać się nie tylko by zrelaksować się na jednej z pięknych plaż, spróbować sardynek :), czy też każdego ze 100 rodzajów wypiekanego tam chleba!
Alghero – gdzie fale biją o niezdobyte mury
zobacz na mapie, przeczytaj na wiki
Jako miejsce docelowe wybraliśmy Alghero, miasto nieduże ale jak urocze. Położone nad samym brzegiem morza, otoczone murami obronnymi, jest idealnym miejscem na spokojny odpoczynek. Mało tu ekskluzywnych hoteli, więcej przytulnych hotelików, co wpływa na sielankowy krajobraz tego rejonu. Sama starówka jest niewielka, ale warto się nią przechadzać by obserwować życie mieszkańców miasta (otwarte okna i drzwi do domów, wieczorne rodzinne posiedzenia na samym środku wąskiej uliczki). Plaża rozciąga się wzdłuż deptaka, urywa natomiast przed samym “starym miastem”. Za murami i za miastem, kierując się w stronę południową wyspy można znaleźć przytulną plażyczkę, idealną na sielski wypoczynek :).
Alghero – Capo Caccia (Grota de Neptuno)
zobacz na mapie, przeczytaj na wiki
Relaks – relaksem, ale ile można siedzieć w jednym miejscu? Wypożyczamy rowery i ruszamy do oddalonego o 25 km dalej przylądka Capo Caccia. Droga jest całkiem przyjemna, znajduje się tam kawałek ścieżki rowerowej, a tam gdzie jej nie ma poruszanie się rowerem jest całkiem bezpieczne ze względu na mały ruch samochodowy. Spory kawałek drogi wiedzie przez park krajobrazowy Porto Conte. Po drodze znajdują się także ruiny twierdzy Palmavera. Jest to jeden z większych nuraghi (kamienna wieża która stanowiła część obronną wyspy) w tej części wyspy.
Trasa nie jest wymagająca, chociaż ostatni kawałek wiedzie pod stromą górę i nasze spacerowe rowery ledwo dawały radę. Na samym szczycie wzniesienia znajduje się kawiarenka i tam też można zostawić rowery. Głównym celem naszej wyprawy była grota Neptuna, do której można dostać się pokonując 652 schodki. Pokonujemy więc 200 metrów w dół, podziwiając piękne strome skały wpadające wprost do morza i wchodzimy do niewielkiej jaskini, która jest przedsionkiem do groty. Z portu w Alghero startują także niewielkie stateczki różnych przewoźników, które dopływają do groty. Niestety po grocie nie można poruszać się indywidualnie. Wstęp kosztuje ok 10 euro i odbywa się co godzinę (w sezonie pierwsze wejście o godzinie 9, ostatnie o 19 – więcej tutaj). W przewodniku przeczytaliśmy, iż jest to jedna z piękniejszych grot w Europie i musimy się z tym zgodzić. Grota jest pełna geologicznych niespodzianek. Przepiękne formy stalagmitów tworzą przeróżne kształty, w których można doszukać się nawet postaci!. wiek jaskini szacuje się na 130 milionów lat, a pewien Sardyńczyk odkrył ją dopiero 50 lat temu.
Niedaleko zejścia do groty znajduje się via ferrata Cabirol (-klik)– raj wspinaczy – jednak nie byliśmy tam, gdyż dowiedzieliśmy się o niej już po powrocie do Polski (znowu!!). Droga powrotna z Capo Caccia jest o wiele przyjemniejsza niż do niej-bo jest z górki 🙂 Te 25 km w jedną stronę przebyliśmy w około 3 godziny nie śpiesząc się 🙂 Tak więc śmiało można zaplanować sobie całodzienną wycieczkę 🙂
Castelsardo – gdzie czas zatrzymał się w miejscu
zobacz na mapie
Jeszcze przed wyjazdem oglądając zdjęcia z północnej Sardynii wpadło mi w oko zdjęcie miejscowości Castelsardo. Co prawda podróż z Alghero komunikacją publiczną zajmuje trochę czasu, postanowiliśmy tam wyruszyć. Po podróży oldschoolowym pociągiem do Sassari (niezbyt ciekawe miasto) udaliśmy się lokalnym autobusem do samego Castelsardo (60 km od Alghero). Musimy stwierdzić, że nie ma lepszej metody na poznanie innych obyczajów i kultury danego miejsca niż podróż tłocznym, publicznym środkiem transportu. Nigdy byśmy nie uzyskali tylu cennych informacji, ile zdołaliśmy wyciągnąć przez 30 minut jazdy autobusem z mieszkańcami z okolicy.
Miasteczko jest niewielkie, a żeby zobaczyć główne atrakcje miasta trzeba wdrapać się po schodkach na niewielkie wzniesienie, z którego roztacza się piękny widok. Ale najważniejsze i najfajniejsze w tym miejscu jest jego autentyczność. Nie ma tu krzykliwych straganów z tandetą! Za to można spotkać mieszkańców miasta, którzy oddając się swojej pasji (najczęściej wyplataniu koszyków z wikliny) nigdzie się nie śpiesząc tworzą unikalny charakter tego miejsca.
6 km od miasta znajduje się skała, która przez działania erozji, swoim kształtem przypomina słonia. Kiedyś w czasach prehistorycznych podobno wykorzystywano tę skałę jako miejsce pochówku.
W okolicy Alghero jest jeszcze parę ciekawych miejsc do zobaczenia jak np. słoneczna Bosa, przylądek Stintino, czy otoczony licznymi nuraghe miasto Macomer.
Warto udać się na Sardynię póki jeszcze nie przekształciła się ona w skomercjalizowaną i turystyczną wyspę (chociaż już północno wschodnia część wyspy zdominowały liczne hotele i drogie jachty) jak i warto przeznaczyć na jej zwiedzenie co najmniej 2 tygodnie! Wyspa ma naprawdę dużo do zaoferowania a zwiedzona przez nas jej część to zaledwie 1/20 wyspy!
klik – tutaj znajdziecie spisane przez nas informacje praktyczne dotyczące pobytu na Sardynii